Co zabrać w podróż?
- Szczegóły
- Kategoria: Tematy
- Opublikowano: czwartek, 19, marzec 2020 20:31
- Super User
- Odsłony: 157
Co zabrać ze sobą w podróż i kiedy się zacząć przygotowywać do tego ? W przypadku pakowania się na wyjazd, zazwyczaj mamy do czynienia z dwiema grupami ludzi. Tymi którzy zabierają się do tego na długo przed wyjazdem i tych, którzy robią to w ostatniej chwili. A jak to jest u Ciebie ?
Zazwyczaj dobrze jest to wypośrodkować. Nie planując listy niezbędnych rzeczy, narażamy się na zabranie nie tyle za mało, co wręcz za dużo zbędnych rzeczy. Czym więc jest to wspomniane “za dużo”, a czym “w sam raz”? Co zabrać ze sobą w podróż ? Najpierw warto ustalić co brać pod uwagę przy pakowaniu:
- długość wyjazdu
- typ wyjazdu (np. wypoczynek lub zwiedzanie)
- przewidywaną pogodę w podróży i w miejscu docelowym
- komfort i koszty podróży z/bez bagażu rejestrowanego
- nasze indywidualne potrzeby
Jeszcze kilka lat temu mój standardowy bagaż wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. Docierając do celu okazywało się, że zamiast rzeczy zupełnie zbędnych, nie pojawiły się te, które byłyby mi bardzo potrzebne. Było już jednak za późno. Na szczęście z każdą kolejną podróżą udawało mi się optymalizować zawartość plecaka.
Nieco inaczej może wyglądać bagaż spakowany na okołoweekendowy wypad do ciepłej stolicy europejskiej w lipcu, a inaczej na tygodniowy plener fotograficzny na Islandii w lutym. Oczywiście zawsze znajdą się i tacy, którzy zabiorą ze sobą niemalże identyczny zestaw. To że wyjeżdżamy na dłużej, nie oznacza z automatu, że mamy od razu zabierać ze sobą więcej rzeczy. Nie oznacza to też, że zawsze będziemy musieli dokupić bagaż rejestrowany. Ale na pewno wiąże się to z tym, żeby jeszcze lepiej przemyśleć i zoptymalizować zawartość torby czy walizki.
Plecak czy walizka
Niedawno znajoma żartowała sobie, że przyjechałem do niej jak biedak, bez bagażu rejestrowanego. Ja nie mam jednak z tym problemu. W 95% przypadków zabieram ze sobą wyłącznie plecak jako bagaż podręczny. Korzystam z modelu Quechua Forclaz 30. Taka pojemność, 30 litrów, jest dla mnie idealna. Najczęściej latam Wizzair’em, więc mówimy o rozmiarach 40x30x20 cm, czasami zdarza mi się wykupić większy podręczny- 55x40x23 cm.
Zupełną rzadkością jest u mnie zakup bagażu rejestrowanego. Nie chodzi tylko o kwestie finansowe. Szkoda mi czasu na nadawanie i oczekiwanie na jego odbiór, nie mówiąc już o tym jak bardzo utrudnia to przemieszczanie się w trakcie podróży. Dzięki temu zazwyczaj udaje mi się szybciej wydostać z lotniska przed innymi pasażerami.
Ubrania i obuwie
To chyba główna zawartość każdego bagażu. Ze względu na ciężar i objętość, główną i najcięższą parę butów mam już na nogach wychodząc z domu. Sporo zależy od pory roku i miejsca docelowego.
Do plecaka pakuję tylko wygodne japonki. Ciuchy to głównie oddychające koszulki termiczne. Są bardzo lekkie, dostępne w różnych kolorach i wzorach. Wybór na rynku jest spory, można kupić całkiem fajne wizualnie modele. Do tego koszulki bawełniane, w ilości uzależnionej od czasu podróży. Jeśli tylko na miejscu będzie przestrzeń i czas aby je uprać i wysuszyć, może warto zabrać mniejszą ich ilość ?
Zabieram zazwyczaj 2 pary długich spodni. Jedne mam na sobie, drugie są w bagażu. W cieplejsze miesiące dodatkowo koniecznie coś krótkiego. Pamiętajmy tylko o tym, że nie wszędzie, (szczególnie miejsc kultu religijnego), będziemy mogli wejść w takim stroju.
Twój wyjazd jest krótki, a do dyspozycji masz mały bagaż podręczny? Fajnym patentem jest zabranie spodni z odpinaną nogawką na wysokości kolana. Dzięki temu mamy od razu praktyczne spodenki na cieplejsze dni.
Tam, gdzie jest bardzo gorąco, zabieram sandały turystyczne. Bez obaw, chodzę w nich bez skarpet 😉
Mam dla Was też fajny patent z torbą do pakowania próżniowego, ale trzeba mieć jeszcze na miejscu do dyspozycji odkurzacz, żeby ponownie odessać powietrze. To rozwiązanie jest też raczej dedykowane do większych bagaży typu walizka. Ale w Jysk czy Ikea są dostępne różne rozmiary, również te mniejsze. Zobaczcie filmik, który nagrałem już jakiś czas temu. Nadal jest bardzo aktualny.
Co jeszcze zabrać ze sobą w podróż ? Koniecznie nakrycie głowy. W chłodniejsze dni jest to czapka termiczna z lekkiego materiału, ocieplana. W lecie, czapka z daszkiem. Kiedy jadę do krajów arabskich, zabieram ze sobą przewiewną chustę, którą zawiązuję na głowie w formie turbanu. Opanowałem już tę sztukę do perfekcji. Zajmuje mi to minutę. Zapraszam na szkolenia 😄. Zazwyczaj biorę ze sobą również ważący zaledwie kilkanaście gramów, tzw. buff. Nie raz uratował mnie, nawet w środku lata przed mocno działającą klimą w np. autobusie. Co ciekawe ma też filtr UV, więc jest dobrą ochroną przed słońcem.
Kurtka zawsze jest dostosowana do prognozowanej pogody. Jeśli nie jest przeciwdeszczowa, to zabieram też taką ultracienką, która po spakowaniu zajmuje bardzo mało miejsca.
To czy zabiorę ze sobą ręcznik, zależy głównie od tego czy w miejscu planowanego noclegu jest on zapewniony. Warto to sprawdzić przed wyjazdem.
W sklepach mamy do dyspozycji duży wybór szybkoschnących ręczników z mikrofibry. Komfort ich użytkowania jest inny niż tradycyjnego ręcznika, ale kiedy mamy mało miejsca, jest to idealna alternatywa.
Sprzęt elektroniczny
Już jakiś czas temu zrezygnowałem z zabierania ze sobą zbyt dużej iloci elektroniki. Szczególnie uciążliwy był spory aparat fotograficzny, lustrzanka. I do tego ciężki obiektyw. Teraz zabieram ze sobą tylko telefon komórkowy, który robi świetne zdjęcia. Obecnie korzystam z Huawei P20 Pro. Ważną zaletą tego modelu jest to, że ma 2 sloty na karty sim, co pozwala na wygodne używanie internetu za granicą na zakupionej tam karcie prepaid. Poza Unią Europejską bardzo często korzystam z tej możliwości, aby ograniczyć koszty.
Duży statyw zamieniłem na mały typu Gorillapod.
Można go zamontować nawet w trudno dostępnych miejscach. Można go też używać jako selfie stick. Nie jest może aż tak długi jak ten tradycyjny, ale spokojnie spełnia swoją rolę. Tam gdzie mam specjalne plany fotograficzne, jak np. w Tunezji, gdzie nocne, rozgwieżdżone niebo pustyni prezentuje się wyjątkowo, zabieram nieco inny, rozkładany, większy statyw foto.
Telefonu używam bardzo intensywnie w trakcie całej podróży, podobnie jak słuchawek bezprzewodowych. Dlatego nieodzowny okazuje się pojemny, szybkoładujący powerbank. Nie będę Wam ściemniał. Korzystałem już z wielu modeli. Począwszy od takich otrzymanych z pracy. Był to jednak bardziej gadżet reklamowy niż porządny sprzęt. Do tego czas ładowania wołał o pomstę do nieba. Potrzebowałem czegoś co spełni 3 warunki. Będzie miał dużą pojemność, mocny prąd wyjściowy dla szybkiego ładowania i 2 złącza usb. Dlatego obecnie używam fajnego powerbanka GP Batteries o mocy 20000 mAh.
Coraz częściej na wyjazdy zabieram drona. Ostatnio pojechałem w plener. Okazało się jednak na miejscu, że choć baterie do drona są naładowane, ale pad do sterowania dronem już nie. Gdybym miał powerbank’a, nie byłoby żadnego problemu.
Ten model ma tylko jedną wadę. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał się też do niego podłączyć, bo ma 2 porty usb 🙂
Kiedyś testowałem ładowarki z panelem słonecznym, ale każda z nich ostatecznie wylądowała w koszu. Teraz inwestuję tylko w sprzęty dobrych, sprawdzonych marek. Powerbanki GP są używane między innymi przez ratowników Sopockiego WOPR, GOPR czy strażaków z OSP – jest to zatem sprzęt używany w skrajnie trudnych warunkach terenowych i takiemu ufam.
Ostatnio coraz częściej bawię się fotografią nocną, używając dłuższego czasu naświetlania. Do tego czasami przydaje się też latarka czołowa. Fajny efekt udaje się osiągnąć między innymi przy wspomnianym już rozgwieżdżonym niebie, czy oświetlaniu przez chwilę jakiegoś ciemnego obiektu. Jeszcze bardziej przydaje się w bardziej prozaicznych sytuacjach. W hostelu, żeby nie pobudzić wszystkich zapalając w pokoju światło, na wszelkiego rodzaju wyjazdach plenerowych, na wieczornych spacerach. Wmontowane czujniki ruchu, zastosowanie trybu nocnego, odporność na wodę, czy możliwość ręcznego sterowania natężeniem światła poprzez ruch dłoni to nie tylko bajery, ale bardzo praktyczne funkcje. Latarka czołowa nie zajmuje dużo miejsca. Fajne jest to, że można ją ładować przez port usb i ma 3 tryby mocy święcenia. To model, który możecie też zobaczyć na zdjęciu powyżej z powerbankiem GP Batteries, XPLOR PHR15. Sam może dostosować wiązkę światła do miejsca, które oświetla. Bardzo praktyczne rozwiązanie.
Jadąc do innego kraju sprawdźcie też rodzaj gniazdek elektrycznych. Może się okazać, że przyda się Wam przejściówka. Tak było np. na Malcie. Zupełnie zapomniałem, żeby to wcześniej sprawdzić.
Skoro o przejściówkach, to jeszcze wspomnę o samochodowej, z 12V na USB, oczywiście jeśli przemieszczamy się tym środkiem transportu. Tutaj moc nie będzie jakaś zjawiskowa, ale zawsze to alternatywa. Można kupić modele, które mają nawet 3 wyjścia USB.
Kosmetyki
Zawsze w wersji mini. To dotyczy zarówno past do zębów (ostatnio odkryłem że na moim osiedlu w sklepie typu “Wszystko za 5 zł” sprzedają oryginalne pasty Colgate w mini tubkach za 1 zł/szt! Idealne na wyjazd). Podobnie płyn do mycia ciała i szampon + pasta do włosów – wszystko w opakowaniach kupionych w Rossmanie za niewielkie pieniądze. Kupiłem tam też miniatomizer na perfumy. Super sprawa. Kosztuje ok. 20 zł. Do tego płyn do soczewek mini i pudełko + zapas soczewek. Wszystkie te ułatwienia to duża oszczędność miejsca. I do tego spełniamy warunek maksymalnej pojemności 100 ml płynów w jednym opakowaniu w bagażu podręcznym. Pamiętajcie też o repelentach na komary (najlepiej w atomizerze), jeśli wybieracie się w miejsce, gdzie występują. Pakuję to wszystko w woreczek strunowy. Ja używam takich z Ikea, których standardowo używa się do celów spożywczych. Są mocne i dostępne w różnych rozmiarach.
Apteczka?
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zabrać apteczki w podróż. Może wynika to z tego, że nie były to jakieś niezwykle dalekie, czy ekstremalnie niebezpieczne regiony. Wiem też, że są tacy, którzy zabierają ją ze sobą zawsze. Ja ograniczam się do kilku niezbędnych rzeczy. To są środki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Coś na ból głowy i gardła, jakieś 3 saszetki typu coldrex, krople do oczu w jednorazowych opakowaniach, stoperan i to chyba tyle. Naturalnie, jeśli macie jakieś specjalne zalecenia lekarza, dodajemy wszystko to co niezbędne.
Przechowywanie pieniędzy i dokumentów
Dostałem w prezencie genialną biodrówkę. To taki rodzaj saszetki, ale cieniutkiej, z bardzo przyjemnego materiału, która jest idealnym miejscem na schowanie pieniędzy kart i dokumentów. Może być tak założona i noszona, np. pod koszulą, że będzie praktycznie niewidoczna.
W temacie pieniędzy za granicą, tam gdzie to możliwe korzystam z karty Revolut’a. Pewnie już o niej czytaliście, a jeśli nie, to zerknijcie chociażby tutaj. Staram się ograniczać ilość posiadanej przy sobie gotówki do minimum. Wszystko oczywiście zależy od kierunku podróży. Myśląc jednak o destynacjach typowo turystycznych, szczególnie w Europie, płatności kartą są bardzo powszechne. Niewielkie ilości gotówki zawsze się przydadzą, ale nie ma sensu nosić przy sobie dużych pieniędzy. W razie kradzieży, kartę Revolut można szybko i bez problemu zablokować czasowo z pozycji aplikacji w telefonie.
Polecam wykonanie kopii dokumentów podróży, np. dowodu osobistego lub paszportu i przechowywanie go w bezpiecznym miejscu w bagażu, gdzieś głęboko na dnie, na wypadek utraty oryginałów.
Co jeszcze warto spakować do bagażu ?
Nigdzie nie ruszam się bez okularów przeciwsłonecznych. Przetestowałem całą masą najtańszych, również marketowych. Niestety mam tendencje do ich gubienia. Ostatnio znalazłem tanie okulary w H&M za 29 zł i pierwszy raz byłem w szoku że są tak fajnej jakości. Mam na myśli głównie zastosowane w nich filtry. Obraz jest idealny. To klasyczny, czarny model oprawek z lekkim niebieskim odcieniem powłoki.
Butelka na wodę. W miejscach, w których picie wody kranowej jest bezpieczne, zawsze staram się korzystać z ekologicznej, wielorazowej butelki. Robię tak w Polsce i nie widzę powodu, aby zmieniać to za granicą. Wyjątek stanowią oczywiście kraje, w których istnieje spore ryzyko wystąpienia problemów zdrowotnych po wypiciu kranówki.
Do głównego plecaka pakuję też plecak typu worek. Ważne jest to, żeby nie była to torba, ale właśnie plecak, bo wolę to bardziej niż noszenie czegokolwiek w reklamówce. A umówmy się, zazwyczaj trzeba wrzucić do takiego worka jakiś powerbank, wodę czy jakieś batoniki, albo przynieść w nim zakupy.
Zatyczki do uszu. Nic nie nauczyło mnie pamiętać o nich, jak nocowanie w hostelach. Nie ma teraz opcji, abym o nich zapomniał. Szczerze mówiąc to pierwsza rzecz, którą wyciągam z szuflady, kiedy zaczynam się pakować na wyjazd. Bardzo ważne jest to, żeby były dobrej jakości. Najlepiej je wcześniej trochę przetestować. Mnie nie sprawdziły się jakieś wynalazki pankowe itp. Wybierzcie takie, które będą dla Was komfortowe. A skoro o komforcie mowa, polecam opaskę na oczy, szczególnie jeśli planujecie nocować w hostelu. Nie jest tajemnicą, że w wieloosobowym pokoju czasami inni mają gdzieś naszą potrzebę odpoczynku, dlatego jeśli chcecie się wyspać nawet przy zapalonym świetle, pomyślcie o tym rozwiązaniu.
Rozgałęźnik do gniazdka elektrycznego. Tyle razy już przekonałem się, że warto zabrać go ze sobą. W wielu miejscach, szczególnie w hostelach, brakuje wystarczającej liczby gniazdek elektrycznych. W trakcie wyjazdu do Jordanii dwa razy okazało się, że w trzy osoby mamy do dyspozycji tylko jedno gniazdko.