Skąd brać pieniądze na podróże ?
- Szczegóły
- Kategoria: Tematy
- Opublikowano: czwartek, 19, marzec 2020 20:32
- Super User
- Odsłony: 162
Na temat tego, skąd brać pieniądze na podróże napisano już bardzo wiele.
Pytanie to pojawiało się często ze strony moich znajomych, którzy są bardziej czytelnikami relacji z podróży niż aktywnymi turystami. Faktycznie podejrzana sprawa- pracuje tak samo, jak my, a co chwile gdzieś jeździ, na pewno nie raz myśleli. I skąd bierze na to wszystko czas?
Jednym z najlepszych podcastów, które miałem okazje wysłuchać na temat możliwości dorabiania sobie do swojej stałej pensji znalazłem na moim ulubionym blogu Michała Szafrańskiego jakoszczedzacpieniadze.pl
Blog genialny. Serdecznie polecam. Podcast znajdziecie TUTAJ.
A jak to jest w moim przypadku. Moi znajomi wiedzą, że moje życie zawodowe było zróżnicowane. Pracowałem w call center jednego z telekomów na typowej „słuchawce”, obsługując w sumie przez kilka lat połączenia przychodzące, miałem okazję pracować również w salonie sprzedaży tego operatora, jak i tyć trenerem sprzedaży. Za każdym razem mój grafik w pracy mógł być na tyle elastyczny, żeby znaleźć czas na podróże. Większość z nich, jak wynika z relacji zawartych na moim blogu, była krótka, maksymalnie kilkudniowa. Nie wymagała więc specjalnych akrobacji w zmianach grafikowych 🙂
Przez długi czas nie myślałem o pracy dodatkowej. Zwykła praca na etacie potrafi zmęczyć. Jednak jeśli masz w głowie coś więcej niż potrzebę odpoczynku przed telewizorem każdego dnia, szukasz dodatkowych okazji.
Chciałem Wam napisać dzisiaj o dwóch z nich, z których korzystam.
Inwentaryzacje
O inwentaryzacjach w marketach dowiedziałem się już kilka lat temu, ale podchodziłem do nich bardzo sceptycznie. Kojarzyły mi się z bardzo niskimi stawkami za pracę, uciążliwościami wynikającymi z pory wykonywania zlecenia (noc) oraz towarzystwem pracowników, którym coś w życiu nie wyszło i są wręcz zmuszeni do tej niewolniczej pracy.
Bardzo pozytywnie się rozczarowałem. Zdecydowałem się wziąć udział w jednej inwentaryzacji na próbę. Dotychczas stawki, które pojawiały się na portalach tylu OLX oscylowały w okolicach 6-8zł/godzinę. Pomyślałem, że spróbuję wtedy, kiedy będą wyższe. I tak się stało. Moją pierwsza stawka było 15 zł brutto/h. Pozostałe, aż dotąd wynoszą średnio 13,50/h. Czy to dużo, czy mało, oceńcie sami. Inwentaryzacje prowadzone są zarówno lokalnie na terenie województwa, jak i wyjazdowe. Te drugie często wiążą się z dodatkową premią na poziomie ok 20-25 zł za czas spędzony na dojeździe do miejsca zlecenia. W każdym przypadku dojazd jest realizowany przez agencję pracy ich transportem (autokarem). W przypadku pracy trwającej średnio 7 godzin daje nam to ok. 100 zł brutto (+premia 20 zł na wyjazdowych). Zdarzają się takie wyjazdy, na których popracujemy 4 godziny, ale również i te trwające ok. 9 godzin. Wszystko zależy od wielkości sklepu oraz ilości audytorów.
Przed rozpoczęciem pracy należy wykonać na koszt agencji pracy badania lekarskie. Nie zajmuje to zbyt dużo czasu i jest jednorazowe. W przypadku wykonywania zleceń dla kilku agencji (ja tak robię), badania często należy wykonać dl każdej agencji osobno. Potrzebna jest również aktualna książeczka sanepid. Kiedy już mamy badania, przeszliśmy jakiś rodzaj szkolenia z obsługi skanera (niekiedy są prowadzone w formie filmików online, inne stacjonarnie- w formie 4 godzinnej lub już w sklepie, tuż przed rozpoczęciem pracy), podpisaną umowę zlecenia (najczęściej spotykany rodzaj umowy), wybieramy interesujący nas termin pracy. W branży inwentaryzacyjnej mamy takie firmy, które oferują dosłownie kilka zleceń w miesiącu, są i takie, które proponują kilkanaście. Wybierając np. 3,4 agencje, możemy tak ułożyć sobie grafik, aby niemalże cały czas mieć pracę.
Nadchodzi dzień wyjazdu. Zapewne otrzymamy SMS-em przypomnienie o czasie i miejscu stawienia się na zbiórkę wyjazdową. Czas podróży autokarem jest zróżnicowany i wynosi od 1-3 godzin w jedną stronę. Inwentaryzacje prowadzone są po zamknięciu sklepów (np. Kaufland, Carrefour czy Piotr i Paweł), w większości przypadków zaczynają się ok. 22:00. Po przybyciu na miejsce zostawiamy swoje rzeczy (nie zdziwcie się, jeśli zostaną Wam udostępnione tylko wózki na zakupy jako „mobilne pomieszczenie socjalne”, rzadziej będzie to klasyczna szatnia pracownicza). Pamiętajmy, że w wielu przypadkach do pracy przyjeżdża ok 50-100 osób. Zaplecze sklepu nie pozwala więc na jakieś specjalne warunki.
Każdy pracownik posiada indywidualny identyfikator, który w momencie startu pracy jest skanowany. Pozwoli to określić czas pracy. Warto okleić jeszcze w punkcie obsługi Klienta swoje prywatne zakupy naklejkami skepu, aby nie było wątpliwości, że niczego ze sklepu sobie nie przywłaszczyliśmy 🙂 Cały sklep podzielony jest na kilkaset stref, a znajdujące się na nich produkty należy po kolei przeliczyć. Ważna jest dokładność, ale również szybkość, a służy do tego wspomniany wcześniej skaner. Nie spotkałem się z sytuacją, żeby ktokolwiek był odsuwany od pracy z powodu zbyt wolnego liczenia. Co najwyżej jeśli ktoś drastycznie odbiega od średnich, być może nie jest zapraszany następnym razem. Sam skaner jest urządzeniem bardzo prostym w działaniu i po jednym dniu z pewnością przekonamy się, że nie ma się czego bać 🙂
Do pomocy w trakcie pracy mamy managerów, którzy w razie pytań pomogą, wskazują też kolejne strefy, które należy przeliczyć. Można trafić bardzo dobrze albo bardzo źle, ale zazwyczaj to mieszka stref. Pamiętajmy, że na sklepie zeskanować należy m.in. produktu z lodówek i zamrażarek (tutaj polecam zabrać ze sobą czapkę i rękawiczki), tekstylia (bardzo często panuje tu bałagan i sporo rzeczy jest pomieszanych ze sobą, należy więc skanować je pojedynczo), drobne elementy, duże zestawy produktów w zgrzewkach, ale również przyjemniejsze, jak zupki, przyprawy itp. Co jakiś czas trzeba wysłać zgromadzone na skanerze dane na serwer. Zajmuje to dosłownie chwilę.
W trakcie pracy zazwyczaj organizowana jest przerwa ok. 30 minut, z czego płatne jest 15 minut 😉 Nie zawsze jednak można liczyć na przerwę, nawet jeśli inwentaryzacja trwa 8 godzin. Decyzje podejmuje zawsze organizator audytu.
Pamiętacie, kiedy na początku wspomniałem o wątpliwościach dotyczących tego, kto bierze udział w takich zleceniach? Okazało się, że poznałem tu bardzo wiele ciekawych osób. Każdy pracuje tu z innych powodów i ma inną historię swojego życia. Jest o czym pogadać. Pracują tu zarówno bardzo młodzi ludzie- zazwyczaj studenci, sporo jest obcokrajowców, głównie ze wschodu, osoby starsze dorabiające sobie do emerytury). Chociaż w trakcie pracy nie można ze sobą rozmawiać (jednak jest to praca wymagająca skupienia, a rozmowy mogą rozpraszać) to czas spędzony na dojeździe, oczekiwaniu na powrót (czasami trzeba poczekać nawet 1,5 godziny, aż pozostali skończą pracę), oraz sam powrót, dają okazję do tego, żeby się lepiej poznać. Skład osób wyjeżdżających jest często ten sam. Jest sporo śmiechu, ogólnie pozytywnie. Z czasem zmęczenie daje o sobie znać i w końcu w autokarze większość osób zasypia.
Praca inwentaryzatora (tudzież audytora inwentaryzacji) nie jest specjalnie trudna. Znam osoby, które wykonują ja codziennie i traktują jako swoje główne źródło utrzymania. Dzięki tej pracy mają do dyspozycji jeszcze spora część dnia. Do takiego trybu pracy trzeba jednak przywyknąć i liczyć się, z tym że spora część zarwanej nocy trzeba będzie odespać w dzień. Jestem jednak pewien, że można i warto kilka dni (raczej nocy) w miesiącu spędzić na takiej dorywczej pracy. Wyobraźcie sobie, że skoro średnio 1 dzień podróży zagranicznej kosztuje mnie ok. 100 zł, to za 5 dni dodatkowych inwentaryzacji w miesiącu pozwoli Wam polecieć i spędzić fajnie np. 4 dni w Londynie. I tak każdego miesiąca 🙂
Tajemniczy Klient
Kolejna praca dodatkowa to Tajemniczy Klient (dalej TK). W związku z tym, że z obsługą Klienta miałem do czynienia od dawna i wiem na czy polegają jej dobre i złe standardy, praca ta okazała się wymarzoną. I w tym przypadku moje wątpliwości dotyczyły stawek. Aktualnie, bez zdradzania szczegółów, wybieram tylko takie zlecenia, które przynoszą min. 60 zł zysku z jednego badania. Mystery shopper, bo tak brzmi oryginalna nazwa tego zajęcia pełni tu rolę typowego Klienta.
Za każdym razem otrzymujemy od agencji zlecającej badanie, scenariusz wizyty. Określa on elementy, na które powinniśmy szczególnie zwrócić uwagę w obsłudze Klienta oraz w otoczeniu odwiedzanego miejsca (np. jego czystość i dostępność produktów). Ważne jest to, aby zachowywać się naturalnie. Nie można wzbudzić podejrzeń i dać się zdemaskować jako TK.
Ostatnie zlecenia dużej sieci samochodowej pozwoliły mi zarobić nawet 150 zł za audyt, który trwał zaledwie godzinę. Co prawda po takiej wizycie należy sporządzić raport, ale nie zajmuje on więcej czasu niż pół godziny rzetelnej pracy. Innym razem za wizytę w banku, po wykonaniu zadania, otrzymamy 80 zł. W większości wypadków, na początku przedzielone zostaną nam proste badania, wizyty w marketach, po których wynagrodzenie nie wynosi najczęściej więcej niż 30 zł (w tym zwrot za zakup jakiegoś produktu w sklepie).
Tak czy inaczej, mówimy o dorabianiu sobie do stałej pensji, dzięki czemu możemy poprawić zawartość swojego budżetu, a to z kolei pozwoli Wam, podobnie jak mi na ciekawe podróże. Nie muszą być szczególnie dalekie, Polska czy Europa są na wyciągnięcie ręki i na początek jest to dobry sposób na start.
Serdecznie polecam każdemu z Was spróbowania swoich sił poza strefą komfortu. Inne zajęcie, otoczenie, nawet inne zarobki pozwalają docenić to, co mamy, rozszerzyć nasze horyzonty myślowe, zerwać z nudą i „kopiuj- wklej” każdego dnia.